W schronisku dla osób bezdomnych, prowadzonym w Gorenicach przez Chrześcijańskie Stowarzyszenie Dobroczynne, trwają ostatnie prace przygotowujące placówkę do zimy. W tej chwili przebywa tu osiem osób. Za kilka dni schronisko będzie mogło przyjąć jeszcze 20 potrzebujących.
A kolejne miejsca są bardzo potrzebne, bowiem do placówki ChSD zgłasza się lub jest dowożonych przez służby mundurowe coraz więcej bezdomnych. Niemal każdego dnia w przytulisku zamieszkują nowe osoby.
Placówka w podolkuskiej wiosce jest drugim miejscem w powiecie, gdzie sprawuje się opiekę nad osobami pozbawionymi dachu nad głową. Obiekt wynajęło Stowarzyszeniu Nadleśnictwo Olkusz. Wcześniej znajdował się tu dom spokojnej starości. Budynek ma dwa piętra, posiada 2- i 3-osobowe pokoje.

– System ogrzewania będzie gotowy lada dzień. W tej chwili najpilniejszą sprawą jest wyposażenie wszystkich pomieszczeń w łóżka i meble. Przydałaby się wymiana pieca centralnego ogrzewania. Wciąż gromadzimy także opał, brakuje nam pościeli, koców i bielizny pościelowej – wylicza potrzeby prezes Chrześcijańskiego Stowarzyszenia, pastor Daniel Wołkiewicz.
Może w naszych domach, piwnicach czy garażach stoją meble, których nie używamy, a są jeszcze w dobrym stanie i mogą posłużyć innym. Ich przekazanie bardzo pomogłoby wyposażyć gorenicką placówkę. – Zawsze mogliśmy liczyć na pomoc ludzi o wielkich sercach, którym nie jest obojętny los słabszych, samotnych i bezdomnych. Mamy nadzieję, że tak będzie i tym razem – dodaje pastor.
Przed powstaniem placówki dla bezdomnych, prowadzonej przez ChSD, w powiecie olkuskim każdej zimy umierało z wyziębienia kilka osób. Od początku funkcjonowania przytuliska było jednak wiadomo, że kąt do spania i ciepły posiłek nie wystarczą, by pomóc ludziom, którzy zdążyli uwierzyć, że ich życie nie ma sensu.- Nasi podopieczni muszą znaleźć swoje miejsce na ziemi i odzyskać wiarę we własne możliwości – twierdzi prezes ChSD. – Każdy z nich ma w sobie wielki potencjał. Jesteśmy powołani do tego, by znaleźć go w każdym człowieku. Uzależnienia i bezdomność tylko go przytłumiają, dlatego staramy się przywrócić im wiarę w siebie. Nie zależy mi, by przetrzymywać ich w przytulisku, przeciwnie, robimy wszystko, by znaleźli w sobie siły i wrócili do normalnego życia – dodaje pastor. W Kluczach i Gorenicach nie chodzi o przetrzymanie zimy, ale zmianę dotychczasowego życia. Dlatego podopieczni mogą liczyć na pomoc w załatwieniu urzędowych formalności. Niektórzy trafiają do schroniska bez jakiegokolwiek dokumentu, inni mogą ubiegać się o przyznanie renty czy świadczenia z opieki społecznej. Dzięki działającemu od trzech lat w Kluczach Centrum Integracji Społecznej podopieczni przytuliska mogą zdobyć zawód lub przekwalifikować się.
Ważne jednak, by trafili do przytuliska zanim będzie za późno. Dlatego tak istotne jest, by powiadamiać służby mundurowe o osobach, które koczują na dworcach, klatkach schodowych czy w opuszczonych budynkach. W ciągu dwóch ostatnich lat w Olkuskiem nie zanotowano, na szczęście, żadnego przypadku zamarznięcia. Jednak trzy lata temu odnaleziono aż dwie ofiary zimy. 30-letniego mężczyznę znaleziono w opuszczonych i zdewastowanych barakach jednej z prywatnych firm przy ulicy Kantego w Olkuszu. Wcześniej w opuszczonym budynku przy ulicy Sosnowej zamarzł inny młody mężczyzna. Kilka lat temu, w poranek Bożego Narodzenia, olkuscy policjanci odnaleźli w baraku na ul. Biema w Olkuszu ciało mężczyzny. Najprawdopodobniej zmarł z wycieńczenia i mrozu, gdy w większości domów stawialiśmy na stole pusty talerz dla niespodziewanego gościa. Wszyscy oni mogliby żyć, gdyby trafili na czas do przytuliska.

Źródło: Chrześcijańskie Stowarzyszenie Dobroczynne

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze